O mnie

Moje zdjęcie
Głównie walczę ze sobą. Czasem o siebie. Kilogramów dużo , za dużo.

niedziela, 28 października 2012

No dobra.

No dobra 0,5 cm więcej w udach zmusiło mnie do zastosowania drastycznych środków. Od jutra: na śniadanie plaster jabłka ,a potem tylko obiad. To wszystko.
Nie wiem jak to zrobię, ale zrobię. Wiecznie chce mi się jeść. Chyba mam rozepchany żołądek. Waga w górę , centymetry w górę. No nie.. Podłe to wszystko.

Popijam teraz zieloną herbatę z sokiem ananasowym. Herbata jest przepyszna. Kupiłam ją w biedronce za marne 2 zł. I myślę jak to się stało ,że mam więcej w udach . To nie żaden błąd mierzyłam kilkakrotnie.
Jeśli przytyję jeszcze bardziej do połowinek to nie pójdę na nie bo nie zmieszczę się w sukienkę.

Miało być coraz mniej, a jest coraz więcej.


Jestem beznadziejna. 

Ściągnęłam dziś ten kawałek czerwonego sznurka. Nie zasługuję na to ,by go nosić. 

sobota, 27 października 2012

Zła.

Nie jest kolorowo. Nie jest. Dieta nie idzie. Nic nie idzie. Jest źle. Niech one juz sobie jadą.

niedziela, 21 października 2012

20 dni.

20 dni do połowinek. Powiedzcie mi ,że będę szczuplejsza choć o 2 centymetry.. proszę.
Chociaż marzy mi się tak 4 -5 cm. Ile ja bym za to dała..
Mieć 49 cm w udach *-* Jej <3.
Sukienka przyjdzie w tym tygodniu. Muszę się dopiąć. Muszę.

Aa. Moja psychika znowu doznała cierpień. Cofnęła się do stanu wyjścia. Wszystko stracone. Wszystko.
Czuję,że na odstresowanie potrzebuję głodówki. Albo minimum z minimum. Tylko obiady. O. Albo tylko lekkie śniadania i obiady jakieś. Muszę znowu wprowadzić to w życie. I taki stan spróbuję utrzymać do 49 kg. Albo nie do 48. Tak będzie bezpieczniej . Czyli jakieś 4 kilo.

Siostra zostaje do Wszystkich Świętych więc muszę uważać z jedzeniem. Muszę stwarzać pozory ,że wszystko z nim ok.

Trzymajcie się chudo.

piątek, 19 października 2012

Piątek . /Dzień 3.

Temi oto ćwiczenie krzesełko: krzesełko ,
Greto z dietą wszystko w porządku. Dlaczego dzień do kitu? Powiem Wam po sobocie. Wtedy już wszystko będę wiedzieć.

Wstałam dziś o 6.20. Miałam wstać o 6, ale telefon rozładował mi się w nocy.
Do tej pory wykonałam :
* 300 pajacyków
*300 przysiadów
* 200 razy unoszenie kolan
*100*razy unoszenie nóg
*10 minut rozciągania
*krzesełko


Na razie jeszcze nie jadłam. Mam ściśnięty żołądek.

Zasnęłam dopiero 2 drugiej. Potem budziłam się średnio co pól godziny. Przepłakałam całą noc. Jeszcze nic dobrze się nie zaczęło , a już się kończy. Na połowinki pójdę prawdopodobnie sama.

Dziś nie idę na wf bo jadę po moją siostrę i chrześniaczkę. Kocham tego małego skrzata <3.
Podczas ich pobytu mogę pisać bardzo nieregularnie. Dlatego też dodaję post teraz ,a nie wieczorem. Wracam dziś ze szkoły o 12.35 ,a autobus do nich mam o 14.01 więc zdążę jeszcze poćwiczyć. Mam zamiar zrobić po 500 przysiadów i pajacyków. Wtedy utwierdzę się,że potrafie. Oczywiście nie jednym ciągiem tylko np. 50 pajacyków - 50 przysiadów. Tak naprzemiennie ,aż do 500.  I w między czasie rozciąganie . To bardzo ważne.

Ok, chudego dnia! ;*

czwartek, 18 października 2012

Czwartek/ Dzień 2.


Godzina 07;12



Obudziłam się dziś o 6;00. Normalnie wstaję o 6.30,ale dziś specjalnie ustawiłam budzić na 6.00 -miałam zamiar poćwiczyć. I teraz już codziennie będę budzić się o tej porze, bo stwierdziłam,że jeśli przed szkołą nie będę ćwiczyć to po niej już w ogóle bo nigdy nie mogę się zebrać. 

Ćwiczyłam 30 minut. Łącznie zrobiłam:
*275 pajacyków ,
*195 przysiadów,
*110x unoszenie nóg,
*1 minuta krzesełko pod ścianą ,
*rozciąganie przed i po ćwiczeniach.
Czuję jak drży mi ciało. ale chyba tego potrzebuję, ale teraz muszę już codziennie ćwiczyć tyle bo muszę dopiąć się w tą sukienkę.
Moje udo ma dziś 54 cm. Zobaczymy bo tygodniowych ćwiczeniach. Następny pomiar 25.10.
Do szkoły przygotowałam sobie starte jabłko(60).
A teraz zajadam się jogurtem naturalnym 250g(150) i startym jabłkiem(60).
Ok, idę się przygotowywać do szkoły.

edit 22.17.
dzien był do kitu. jutro napisze.

środa, 17 października 2012

Środa. / Dzień 1.

Godzina 6.30.- obudził mnie budzik telefonu.
Wstałam, włączyłam komputer, winamp. Poszłam do kuchni przygotować sobie śniadanie do szkoły i w domu. Jak wczoraj pisałam będę bazować na razie na jabłkach. Starowane jabłko, kocham <3. Wzbogaciłam je o starowaną marchewkę. Dlaczego nie w całości? Bo tak optycznie wydaje się go więcej i więcej się najadam. Dziś miałam na drugą lekcję. Nie miałam niemieckiego. I bardzo dobrze..
Miałam dziś głupi pomysł : ''Zważę się. " . I nie potrzebnie to zrobiłam , przecież mam jeszcze okres i temu tyle ważę. A może na prawdę tyle jest.. Może nie powinnam zasłaniać się miesiączką? Nie wiem , ale to nic. Mniejsza o to.
Dziś chciałam zacząć coś nowego dlatego się zważyłam . 52,7.
Wróciłam ze szkoły. Obiad.

Zamówiłam dziś sukienkęsukienka    kolor koralowy. To na połowinki.
Zamówiłam rozmiar s ,mam nadzieję ,że się dopnę bo jeśli nie to nie wiem co zrobię.

Zjedzone:
ś: starte jabłko(60)
2ś: 2 starte jabłka(120) z 2 marchewkami (24).
o: zupa pomidorowa (200)
p: jogurt naturalny (174)
k:-.
=578.

w szkole nie za dobrze,ale mam nadzieję ,że będzie lepiej. 


Odpowiadając na komentarz Karen : Znam Go już ponad 5 lat, jesteśmy przyjaciółmi , więc wie o mnie praktycznie wszystko. To nie tak ,że znam Go dopiero 2 dni i zdążyłam mu już opowiedzieć o swoich problemach, bo taka nie jestem. Jedyne co wie tylko powierzchownie to,to ,że jestem małym niejadkiem.

Tymczasem idę trochę poćwiczyć i potem uczyć się.


wtorek, 16 października 2012

Wtorek.

Zajadam się właśnie jogurtem biszkoptowym. Wybaczcie. Zaniechałam trochę dietę.
Wiecie, dziś niby zaczęłam dzień ładnie. Ale tylko rano, a  potem to juz tragedia.
Po kolei: bułkę ciemną z ziarnami , jabłko, drożdżówkę z owocem, jabłko, kanapkę z jakąś wędliną, a na obiad jakieś maleńkie knedle ze serem -ale były pyszne.

Ale wiecie co  ? Jutro już nie będzie tak. Mam w domu mnóstwo jabłek. Będę je jadła tak długo aż się skończą. Normalne będę jadła tylko obiady. To jest moje postanowienie!



Dziewczyny.. Pojawił się ktoś w moim życiu.. Ale to jeszcze nic pewnego. Cholera,  świetnie całuje <3 .


Ale.. Mój cholerny lęk przed dotykiem. I już nie jest tak kolorowo.

Jutro zamierzam ćwiczyć. Co ja mówię. Nie jutro, a od jutra .
Wiem,że może to głupio zabrzmi,ale do połowinek muszę mieć szczuplejsze choć trochę uda, bo zabieram Go na połowinki być może.. I będę przy Nim wyglądać jak kuleczka.. Bo jest wysoki i szczupły..


Ale jaki kochany .. Powiedział,że uporamy się ze wszystkimi moimi problemami.

Aby to tylko nie trwało przelotnie.


' Więc wstań, jesteś dzielna... '

niedziela, 14 października 2012

Zabijcie mnie. /edit.

Czuję się tragicznie. Jakby coś po mnie przejechało.

Jest mi niedobrze. Chyba za dużo alkoholu wczoraj wypiłam.
Albo nie za dużo ,ale piłam praktycznie na pusty żołądek. I jeszcze ten ogromny okres. To nie był dobry ruch.

Chcę wymazać ten wieczór z pamięci najlepiej.

A najgorsze jest to, że zaprosiłam kolegę na połowinki,znaczy generalnie potwierdziłam jego prośbę, i teraz nie wiem jak to odkręcić.

Odpowiadając na komentarz jednej z Was - staram się nie brać tabletek przeciwbólowych ani żadnych innych. Bo kiedyś je nadużyłam i byłam na pograniczu śmierci. No.

Domka- poszłabym do lekarza z tym brakiem miesiączki.

Idę się przespać. Trzymajcie się chudo!


[edit]

Bardzo boli mnie brzuch , ale to nie od miesiączki. to nie ten ból. Prawie zemdlałam niedawno od tego bólu. Co się dzieje? Nie wiem.

Bardzo mi ciężko. Na prawdę ciężko.
Właśnie opracowuje pytania z pracy domowej na polski. Potop. Nie przeczytałam go w ogóle. Modliłam się w piątek,by mnie nie zapytała z treści bo miałabym już drugi niedostateczny z polskiego.
Wiecie , nienawidzę siebie za te stopnie w tym roku bo w zeszłym byłam wzorowa. Nie wiele brakło mi do paska na świadectwie. A teraz ? Nie mogę się wtoczyć w ten tryb. Nie wiem jak to dalej będzie z tą szkołą.

Ciekawe czy jutro uda mi się poćwiczyć..

sobota, 13 października 2012

Sobota.

Dostałam w końcu okres.  po 40 dniach. cudownie.
Ale nie jest kolorowo. Leci ze mnie jak z kranu,że się tak wyrażę nieprzyjemnie.
Brzuch mnie boli niesamowicie.

Rozmawiałam dziś z mamą sobie.. Jak to było w jej czasach. Ona miała 58 cm w talii i to po ciąży ;0 , a ja mam grubo ponad 60. Nie,nie . Nie może tak być. Muszę mieć tyle samo. Na domiar złego .. Ja mam w udach 54 cm , mój brat 49. no cholera. Muszę to zmienić.

Dziś zaczynam tabletki anty na uregulowanie miesiączki. Cieszę się bo już jutro nie będę go miała.

Za niecałe póltora godziny będę bawić się na 18-stce kumpla. Nie wiem jak wytrzymam.
Ale muszę iść - nie mogę tu zostać bo tutaj jest piekło.

czwartek, 11 października 2012

Czwartek./ 30 dni .

Miesiączka mi się spóźnia już 7 dzień. Nie wiem co się dzieje.

Dziś 5 jabłek i 3 a'la mini naleśniki z jabłkami.
I bez wymiotów.

Myślicie ,że można spalić tymi ćwiczeniami 100 kalorii?

To był ciężki dzień. Zgubiłam mój ulubiony długopis. eh.
Myślę, że jutro napiszę więcej.

30 dni do połowinek.

środa, 10 października 2012

Środa. Kolejny dzień zguby.

Gubię się w tym już.
Co noc.. Kiedy leże już w łóżku mówię sobie, że już jutro tego nie zrobię. Nie będę wymiotować. Powtarzam to tak długo aż nie zasnę. A rano co ? Analizuje wszystko co zjadłam poprzedniego dnia i nagle co się dzieje? Dochodzę do wniosku ,że był tego ogrom , wypijam mnóstwo wody na raz i idę. No cholera.

Ja nie powinnam być człowiekiem . Ja już straciłam wszystkie cechy istoty chociaż przypominającej człowieka.

I zaczyna się piekło. Pękające kąciki ust, wypadające włosy, wysuszona skóra. I co najgorsza bolące zęby.
Moja psychika siada.
Czy powinnam mówić od jutra? Nie.
Nie zasługuję na nic. Nie zasługuję na miano motylka. Na ten kawałek czerwonego sznurka na lewym nadgarstku.

poniedziałek, 8 października 2012

Poniedziałek.

W sobotę na imprezie było względnie ok.
Nie jadłam dużo, ale za to trochę wypiłam. Jednak nie tyle ,by nie wrócić do domu o własnych nogach.
Nie miałam w planie pić,ale chłopak mojej koleżanki szukał towarzysza do kieliszka. Na szczęście w odpowiednim momencie powiedziałam ' stop' . Tańczyłam na tyle dużo,że pewnie większość alkoholu wytańczyłam .

- Dlaczego nie jesz?
-Nie chcę teraz jeść. 

-Jadłaś tort? 
-Ona się odchudza, nie widzisz jak wygląda? nie mogłaby pozwolić sobie na kawałek ciasta. 
No kurde. Zdenerwowało mnie to.

Za to wczorajszy dzień nie był już nawet ok. Czułam się fatalnie. Ale nie miałam typowego kaca na szczęście.
Tylko miałam wrażenie ,że cały czas coś mi stoi w gardle i zwymiotuje.
Śniadania w ogóle nie ruszyłam, na obiad zjadłam troszeczkę mięsa pieczonego. A poza tym to nic.

Dziś już lepiej.
Wieczorem zrobię edit.

sobota, 6 października 2012

Cel nie do osiągnięcia.

Uzależniona od jedzenia i nie jedzenia. Od wymiotów. Od głodówek . Od płaczu .

Kiedy to się skończy?

idę na 18-stkę dziś o 20;00. Żeby tylko nie skończyło się to źle.
Chciałabym powiedzieć 'od jutra' znowu będzie dobrze, ale nie będzie. Cholerne od jutra.
Nigdy nie osiągnę tego czego chcę.

piątek, 5 października 2012

Piątek.

Ciemno.. Ciemno jest w moim życiu .
Chciałabym,aby to się już skończyło. Czuję jakbym tkwiła w jakieś ciemnej otchłani, która wciąga mnie bez możliwości ucieczki-powrotu do świata żywych,normalnie funkcjonujących ludzi.
Czy kiedyś jeszcze wrócę do normalności? Nie wiem.

Tyle co dziś jeszcze nie wymiotowałam. Jezu. Nie zjadłam dużo ,a mimo wszystko miałam wyrzuty sumienia.


ś; szklanka malin (35), herbata z cytryną (3)
2ś: 100g marchewki (27)
o: 1/4 szklanki malin (9), plaster twarogu wędzonego (26)
p: jogurt naturalny (93)
k: baton muesli (105)

Chciałabym urodzić się na nowo.

czwartek, 4 października 2012

Czwartek c.d/

nikt tak nie umie zepsuć dnia jak ja.
Dużo zjadłam . A przecież nie miałam jeść nic. Muszę przestać chyba chodzić do szkoły , ponieważ pani pedagog mi nie odpuszcza. Śniadanie muszę jeść przy niej . Cały czas mi coś przynosiła.
' nie dam Ci się wciągnąć w to bagno' - Za późno pani pedagog. I co teraz ? Nie dam sobie rady. Chyba muszę jednak zastosować radykalne środki. Bardziej drastyczne. Zdecydowałam się kupić przeczyszczacze. Jutro mam zamiar to uczynić. Będę jej unikać jak tylko mogę. 


Czuję się jak świnia. Dosłownie. Gruba. Jestem gruba. Jestem ogromna, olbrzymia. Okropna.
Czuję ,że cofam się całkiem .

Czwartek.

Obudzić się i powiedzieć : ,, To będzie piękny dzień " . Chciałabym.

Pod względem jedzenia wczorajszy dzień nie był najgorszy ,ale też nie było zachwytu. I walczyłam ze sobą by nie pójść zwymiotować po każdej zjedzonej porcji. Udało się. - nie wymiotowałam. Powinnam stworzyć sobie chyba taką księgę sukcesów. Pewnie nawet wystarczyłby zeszyt 16-kartkowy.

Gdzie jest piękno tego świata? Mojego świata? Chciałabym cofnąć czas tak o 5 lat. Dlaczego budząc się już wiem ,że dzień nie będzie dobry? To niesprawiedliwe.

37 dni do połowinek , a ja cofnęłam się z wagą do punktu wyjścia. 52 kg. no kurde. Mówiłam ,że się obżeram , mówiłam to.
Dziś jeśli się uda to nie zjem nic. Będę tylko na wodzie. ,albo jakiś sokach owocowych bo gdzieś czytałam, że organizm wtedy aż tak bardzo nie przestawia się na tryb 'głodówkowy' i minimalizuje efekt jojo po takim dniu.

No cóż., idę poszukiwać sensu mojego marnego życia.

wtorek, 2 października 2012

Pokusa.

Październik miał zacząć się lepiej , nie miało być płaczu, a przede wszystkim wymiotów.
A co ja zrobiłam w pierwszy dzień nowego miesiąca? Zjadłam rano jabłko i poszłam wymiotować , bo wydawało mi się ,że będzie mi tam zalegać całe wieki i przede wszystkim przytyje.
Ale to absurd! wiadomo,że tak by nie było. Co się dzieje? Nie wiem.
A dziś. Brak słów. Ale przynajmniej nie wymiotowałam.
2 ciastka zbożowe, kanapka, jajecznica, i coś tam jeszcze a'la ciastko. Jezu..
Wiecie jaka jestem na siebie zła? Bo z własnej woli zjadłam tylko ciastko , resztę musiałam zjeść. Ale to żadne wytłumaczenie bo przecież doskonale mogłabym się wymigać. No ,ale cóż. Muszę pogodzić się z myślą, że ważę pewnie gdzieś z 53 kg. ,ale zrzucę to.  Od jutra wrócę do mojej diety z przed października.To nic ,że to dieta głodowa. To nic. Muszę zmienić swoje ciało . Muszę.
Byłam dziś w aptece. Pokusa ,by kupić przeczyszczające proszki była wielka. Dziś ich nie kupiłam. Ale jutro?


W szkole sobie nie radzę. To tyle na dziś.