O mnie

Moje zdjęcie
Głównie walczę ze sobą. Czasem o siebie. Kilogramów dużo , za dużo.

środa, 27 lutego 2013

9.


Witajcie. 
Rozz- Kocham Go. Na prawdę go kocham. Chciałabym, żeby było normalnie bo to on daje mi ultimatum. 

Dziś tylko bilans: 

ś: 1/2 jabłka 35
IIś: 1/2 jabłka 35
o: 1/4 szklanki kaszki mannej ok. 150
p: jabłko 70
= ok. 290

Ogarnij się Anay.

poniedziałek, 25 lutego 2013

8.


Witajcie. 
Dzień jest ponury to i ja czuję się do niczego. 
Spędziłam weekend u chłopaka. W sobotę robił
urodziny które ma wczoraj . Na jego
urodzinach zjadłam tylko mandarynkę i wypiłam
jednego drinka . Nocowałam u niego , w niedziele zjadłam tylko miseczkę rosołu . Nie mam
nastroju bo co niedziele to samo. Ciągle , "zjedz coś więcej kochanie " , hmm chyba dostałam
ultimatum. Chyba będę musiała się z nim rozstać.
Chyba on nie ogrania tego. Chyba nie podoła
temu wyzwaniu. Albo wyzdrowieje, albo koniec z
nami. Tylko z czego ja mam zdrowieć ? On
twierdzi ,że jestem chora, że to już choroba. Że On nawet już nie ma czego wymyślać rodzinie
dlaczego ja nie jem. To niech nie wymyśla. Niech
im powie prawdę. Nie mam siły. Ale.. Będę chuda. Muszę być chuda.
Twierdzi ,że nie może mieć dziewczyny o którą nie może/ nie potrafi zadbać. Mam się co dwa dni ważyć i podawać mu te wagę. Marzy mu się żebym przytyła do 52 kg! Nigdy. Powiedziałam mu to. Nie wrócę do tej wagi choćbym miała ziemie rozwalić na części pierwsze. Nie i już. Koniec. Zakładam, że jak zejdę do 46 kg to mnie zostawi. Już mi wczoraj powiedział ,że cierpliwość mu się kończy. Że nie ma jej tyle co ja. Yh wszystko się sypie. 

No ,ale.. 

A dziś.. Miałam mało lekcji i dobrze bo zakładam ,że zwolniłabym się gdybym miała zostać dłużej. 
śniadanie: jogurt naturalny (113)
II śniadanie: jabłko (70)
obiad: 2 widelce kaszy jęczmiennej z sosem ciemnym pieczeniowym (łyżka)  (50)
podwieczorek: jabłko (70)
= ok 303. 

Nie jest źle. Ale mogłoby być lepiej. Lepiej znaczy mniej. 

środa, 20 lutego 2013

7.

Żywiła taką nienawiść do niej, że czasem nie mogła się pohamować, żeby jej tego nie wykrzyczeć, jak zniszczyła jej życie, spaprała błotem. Popatrzyła na swoje przeraźliwie chude ręce. Łzy stanęły jej w oczach. Dlatego nikt jej nie chciał.


Witajcie kochane. 
U mnie nie dzieje się nic ciekawego. 
Nastrój mam nieciekawy. Ciągle coś mi dolega. 
Wkurza mnie wszystko, a od kilku dni mnie mdli. I to nie na miesiączkę. 
Dziś zjedzone : 2 jogurty i 1 kromka ciemnego chleba. Więc chociaż z dietą jest dobrze. 
Z W. coś się sypie , coś się wypala. W niedziele popłakałam się przy nim kiedy zaczęliśmy sprzeczać się o moją wagę. Teraz wiem - nie będzie lekko. 
Ale Anay jest silną istotą. Poradzi sobie. 

wtorek, 12 lutego 2013

6.


Witajcie kochane!


Nie piszę bo brak mi czasu , ale poprawię się. 
Jutro zaczyna się Wielki Post. Nigdy się nim nie przejmowałam, ale teraz mam zamiar wykorzystać go w 100 % w mojej diecie. 

Do Wielkanocy pozostało 47 dni.
Główne założenia tego czasu to:

-31 marca zobaczyć na wadze 45/46 kg.
-ćwiczyć codziennie zaczynając od jutra, przynajmniej rozciąganie
- nie jeść po 19:00
-pić jak najwięcej płynów, 
-ograniczyć kalorie do max 700
- nie jeść słodyczy, chipsów itp.
- ograniczyć chleb (nawet ciemny) do max. 2 kromek dziennie i to na śniadanie.
-żadnych wędlin 
- pracować nad brzuchem i nogami, 
- nie panikować nad 1 jabłkiem.
- ważyć się raz na 2 tygodnie 
-pisać tutaj częściej.
-Nie wymiotować po 1 jogurcie lub jednym zjedzonym produkcie!

- realizować te cele od jutra, a najlepiej już od dziś

No więc nic innego mi nie pozostało tylko wziąć się do działania. Wam też życzę powodzenia moje chudzinki !

poniedziałek, 4 lutego 2013

5.


No cześć okruszki! ; ) 

Przepraszam ,że nie piszę codziennie ,ale zwyczajnie brak mi czasu . 
Weekend spędziłam u W. :)
Sobota : płatki z mlekiem na śniadanie, jogurt z płatkami.
Niedziela : miseczka rosołu i 2 łyżeczki lodów czekoladowych . Resztę rozmazałam po pucharku ;D


Kolorowo nie jest, bo ciągle mi się pyta o jedzenie. Czy jadłam. Czy zjem coś. Czy nie jestem głodna. Nie , nie jestem głodna. I jego rodzice też wypytują.. Aleee... I tak jest pięknie <3
Dostałam wczoraj okres. Boże drogi brzuch mnie tak boli ,że w nocy będzie ciężko. 
Wpadłam na bardzo głupi pomysł i zważyłam się dziś. Z miesiączką. 
Ale zaskoczyłam się bo waga wskazała 49,6 kg. Więc to oznacza ,że albo w rzeczywistości mam mniej kilogramów, albo waga się zepsuła ;d 

Bilans z dziś: 
ś: 2 łyżki musli z mlekiem
2ś: 2 kromki ciemnego z polędwicą i kawałkiem sera
o: gotowane skrzydełko, łyżka surówki
p: jabłko
k: jogurt z musli 

Powiedzmy,że nie było źle, choć drugie śniadanie zwróciłam. Nie wiem co ja sobie myślałam z tym serem. To już chyba taki mechanizm obronny na zakazane jedzenie typu ser. 
No nic. Trudno się mówi. Hektolitry zielonej herbaty zastępują wszystko. 
Myślicie ,że do soboty dam radę zrzucić do 47,5 kg? 
Tak bardzo bym chciała ; )

piątek, 1 lutego 2013

4.


Piątek. Piękny dzień.

Wiecie co? Nie wiedziałam ,że bycie na diecie i mieć chłopaka jednocześnie to taka trudna sprawa. A to przecież dopiero początek!
Mam kłamać? Chyba los mnie do tego zmusi. Nie chce ,ale muszę. Sms. "Kochanie jadłaś obiad?" "Jasne , jadłam." i to ogarniające poczucie beznadziejności. 
Ale.. i tak jest pięknie <3

Bilans:
ś: 1/4 jabłka, herbata zielona
2ś: 1/4 jabłka, kawa czarna bez cukru
o: 1/4 jabłka, herbata zielona, trochę kaszki mannej
p: 1/4 jabłka , zielona herbata
k: herbata zielona

Pierwszy tydzień po feriach jakoś zleciał. Najgorzej nie było. 
Kaszka manna zwymiotowana. Dlaczego? Bo wczoraj jej nie zaplanowałam i nie mogłam sobie na nią pozwolić, spróbowałam, ale pozbyłam się. Nie chciałam już wymiotować, ale sama sobie zawiniłam.
Jutro będę się widzieć w końcu z W. <3 
Czekam na okres. Spóźnia się, ale brzuch już mam wielki jak balon więc mam nadzieję ,że będzie najpóźniej w niedziele, bo napięcie przedmiesiączkowe mnie rozniesie. 

A jak tam u Was? ;)