O mnie

Moje zdjęcie
Głównie walczę ze sobą. Czasem o siebie. Kilogramów dużo , za dużo.

czwartek, 21 marca 2013

Brawo Anay.

Brawo Anay.
Talia +2
brzuch +2
udo+1,5
waga 51,2. 
Weź się za siebie. 
Muszę schudnąć natychmiast!

czwartek, 14 marca 2013

Nie jesteś głodna.

Witajcie. 
Przepraszam ,że bywam tu ostatnio tak rzadko, ale mam teraz sporo na głowie. 
Z moim zdrowiem znowu nie najlepiej. Wymiotuje krwią dosyć często i to nie przez prowokowanie(!), zrobiłam test na krew utajoną- pozytywny . Mam pecha w życiu po prostu. 
Ostatnio sporo ćwiczę , mało jem, a i tak waga jakimś dziwnym cudem idzie w górę . Dlaczego? Nie mam pojęcia. Przeczekam to. 
Dziś planuję głodówkę. Tak,żeby się oczyścić. 

Nie jesteś głodna Anay.

środa, 6 marca 2013

"Nadzieje jednak mam.."


Nie czuję się dobrze we własnym ciele. We własnym życiu też nie. Ale jakoś muszę je przeżyć. 
Nikt za mnie tego niestety nie zrobi.
Tak sobie myślę czy kiedyś to się skończy. Czy można się z tego wyleczyć tak do końca definitywnie. Czy ja bym tego chciała. Moje zęby od wymiotów domagają się pomocy. Widziałam ,że to się tak skończy. Ale nie mogę sobie wybaczyć kiedy zjem coś nadprogramowo. Wczoraj wymiotowałam wszystkim co zjadłam. Tak po prostu. Nie chciałam żeby cokolwiek we mnie zostało, choć mam świadomość ,że nie jestem w stanie zwymiotować wszystkiego. Kiedy pojawiła się krew- przestałam . 
Mój świat jest chory. Wszystko jest chore. Ja tracę siły. Wszędzie jedzenie . Kusi- cały czas. Gdzie tylko nie spojrzę.. Tylko w moim sterylnie czystym pokoju czuję się swobodnie i bezpiecznie. Dziś bilans będzie zamykał się w niecałych 300 kaloriach. A może uda się mniej? Nie wiem. Na razie mam za sobą jajko.   A teraz idę ćwiczyć. 
Edytuję później. 

poniedziałek, 4 marca 2013

'dlaczego juz nie cieszy to co cieszyło nas..'


Witajcie. 
Weekend.. Hm. Udany-nie udany-sama nie wiem.
nie obżerałam się. Ale niestety zjadłam 2 kromki białego chleba na śniadanie wczoraj bo mój razowy się skończył.
Czuję ,że tyje . Autentycznie. 
.Mimo niskich bilansów i ćwiczeń. Czy to możliwe ?
Chyba tak jest. 
Do końca tygodnia 49 kilo. Wierzę ,że się uda. To tylko kilogram. Albo aż. Sama już nie wiem.
Wczoraj byłam z chłopakiem i jego rodziną na łyżwach. Nie umiem jeździć, ale uczę się. Za to on umie znakomicie i głupio było mi wyjść na lód. Byłam 2 raz w swoim życiu. Po łyżwach pizza. Myślę sobie dobra , odpuszczę delikatnie. Weszliśmy do pizzerii:
On: "Kochanie zjesz ze mną na pół pizze?"
Ja:"Jasne." i sztuczny uśmiech przy tym ,bo przecież nie mogę pokazać ,że boję się zjeść tą pizze. Do tego tymbark. Hmm.
Jeden kawałek zjedzony. "Zjedz jeszcze jeden mycha" . "Za chwilę.." Czułam się strasznie. Ale po ostatnich przeżyciach nie zniosłabym więcej tych emocji. Ale i tak skończyło się na jednym kawałku. Drugi tylko podzióbałam.
Więc założyłam ,że w tygodniu kiedy się z nim nie widzę będę jadła po mojemu. Czyli w takich granicach jakich jem, a weekend u niego to co będzie trzeba to będę przy nim jadła. Muszę trochę uśpić jego uwagę. Odwrócić jakoś od tego wszystkiego i będę sobie chudła. Wolniej zapewne, ale będę chudła. I ćwiczenia. Dużo ćwiczeń. Poczekam jeszcze troszkę aż temperatura wzrośnie i zaczynam biegać. Codziennie.. Wiosna się zaczyna miejmy nadzieję ,że ta słoneczna pogodna która wita mnie od samego rana od kilku dni już nie odejdzie, a pozostanie już na długo.
.Mimo niskich bilansów i ćwiczeń. Czy to możliwe ?
Chyba tak jest. 
Bilans przedstawia się następująco : 

ś: jabłko (70), kawa bez cukru (2)
IIś: szklanka bulionu z kostki (14)
o: 2 łyżki ziemniaków (46), mały filet z piersi kurczaka pieczony (ok.100)
p: szklanka bulionu z kostki ( 14)
k: 2 zielone herbaty, łyżeczka serka naturalnego (16)
= ok. 262

Ćwiczę. Rozciaganie , brzuszki, przysiady i skony w bok. To najbardziej mi pomaga. Trochę ćwiczę z agrafką. 
Chcę być chuda.