O mnie

Moje zdjęcie
Głównie walczę ze sobą. Czasem o siebie. Kilogramów dużo , za dużo.

środa, 21 listopada 2012

Bez tytułu.

Tak. Dzień zaczął się od czego ? Od wymiotów ! Brawo Anay, brawo!

Jabłko -wymioty - jogurt- wymioty.
Poszłam do szkoły, tam nic nie jadłam. 14.32 a ja nadal nic nie jadłam. Teraz tylko herbata zielona i obiad i koniec jedzenia.
Wczoraj.. hm, nie wiem co wczoraj. Odpokutowałam to :
Ćwiczyłam całą godzinę do północy. Byłam tak zdeterminowana i cała we łzach ,że za jednym razem zrobiłam 300 przysiadów. Pół minuty przerwy i kolejne 300. Potem rozciąganie , potem 220 skłonów w bok na talie. I potem jeszcze i  jeszcze. Minęła godzina.. Zakręciło mi się w głowie. Przestałam - poszłam spać. Dziś mam zamiar powtórzyć to samo. Z dodatkiem nożyc, motylka i takich tam.

Trzymajcie się ! ;*

8 komentarzy:

  1. Wiem,że nan niszczy zdrowie,ale wymioty jeszcze bardziej.Postaraj się nie myśleć o nich..
    podziwiam Cię za te ćwiczenia;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem, dlaczego zwracałaś jedzenie. Czy zjadłaś rano coś poza jabłkiem i jogurtem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie.. Zjadłam tylko to. I nie wiem dlaczego to zrobiłam ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Martwię się o Ciebie.. i nie wiem co powiedzieć..

    OdpowiedzUsuń
  5. jogurt i jabłko to produkty dozwolone, wiec dlaczego wymiotujesz? wymiotowanie jest tak samo zle jak jedzenie. a jak bedziesz sie glodzic i wymiototwac to szybko zaczniesz przypominac potwora nie pieknego motylka..

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie jest blog motylka, który doszedł do swojej idealnej wag, więcej nie chudnie i od tego momentu każdy go kochał, szanował a on siebie - najbardziej ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie rozumiem. Nigdy nie doszłam do wymarzonej wagi. Będę się podchudzać pewnie bardzo długo. A mój blog nigdy nie były idealny. Zupełnie nie rozumiem o co chodzi

      Usuń
  7. Że blog, jak mniemam, jest pisany na podłożu ideologii pro-ana, czy się mylę?
    Pro-ana ma w założeniu, że chudość to styl życia a nie dążenie do bycia anorektyczką.
    Jeśli dobrze rozumiem, to ktoś kto chce żyć "w stylu pro-ana" ma ustaloną KONKRETNĄ WAGĘ do której chce dojść, waga ta zawsze jest na poziomie wycieńczenia organizmu czyli poniżej normy i trzyma się założenia, że nie zamierza zejść ani kilograma mniej, bo to będzie oznaczało,że nie ma dla niego wagi idealnej, osiągalnej - jest tylko parcie na wagę coraz niższą.
    A to oznacza,że ma anoreksję. Bo człowiek z anoreksją uważa siebie za nieidealnego i kogoś, kto nigdy tak naprawdę nie będzie szczupły - zawsze go będzie za dużo.

    No więc szukam, gdzie są te motylki, które potwierdzają tę ideologię.
    I problem polega na tym, że ich nie widzę. Albo w którymś momencie uznają, że nie można żyć ciągle siebie nienawidząc,nienawidząc swojego ciała i życia w ogóle (a nie znam nikogo z ruchu pro-ana kto powie szczerze, że siebie kocha i uwielbia a mimo to chudnie), albo dochodzą do "idealnej","zaplanowanej" wagi... i jest problem. Bo skoro udało sie zbić tę wagę do, powiedzmy, 48kg, to czemu nie do 47? A może 45 ? Bo w sumie 44kg to świeny pomysł, "schudnięcie na zapas", większa dziura między udami (bez podtekstów)...
    Poza tym, czytając wpisy z blogów pro-ana > każda jest tam nie rozumiana przez rodziców/ludzi/chłopaka, niekochana, beznadziejna itp. A waga ma to zmienić. Ma się być "ponad to", ma się "mieć większe powodzenie", rodzice "mają w końcu COŚ zrozumieć i COŚ zauważyć".
    No więc czytając blogi nie widzę żadnej zmiany. Mimo dojścia do jakiejś wagi nienawiść do siebie nie mija, rodzice co najwyżej "przeszkadzają" bo "się czepiają" ale w sumie przynajmniej zwracają uwagę, więc na złość im - jeszcze kilo mniej, a niech mają !...

    I o to mi chodziło, że to jest niby ruch, niby ideologia, ale nie znalazłam nikogo, kto by potwierdził jej założenia.

    Już sam tytuł: "cierpienie za cenę piękna". Przecież ludzie ważą i po 100kg i uważają się za pięknych. Ludzie mają normalne BMI i też się uważają za pięknych. Ruch pro-ana kojarzy mi się z niewysłowionym smutkiem i cierpieniem osób, które uważają, że jest z nimi coś nie tak przez co wciąż i wciąż zabiegają o uwagę, miłość i akceptację, jednocześnie będąc przez 24 godziny na dobę z kimś, kogo najbardziej nienawidzą, czyli ze sobą.
    Smutno mi , że jest Wam smutno i że tylko umęczając siebie jesteście w stanie żyć. Bo to o czym piszesz to nie jest radość i szczęście z robienia co robisz, tylko codzienne wstawanie z myślą : "za co ? no za co...". W dodatku pewnie widząc, że inni są szczęśliwi ważąc więcej, że są inne drogi..

    Nie przekonuję Cię, że powinnaś w tej chwili się zmienić,jest coś z Tobą nie tak i tak dalej. Nie widzę po prostu dowodów na słuszność pro-ana a w tym siedzisz. Szkoda mi, że cierpisz. Szkoda mi,że nie ma nigdzie potwierdzenia, że jest po co.

    Nie atakuj mnie w odpowiedzi, jako i ja Ciebie nie atakuje, ok ?:)

    OdpowiedzUsuń